wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 5 W-what?!?!

Uwaga! Odrobina scen erotycznych! Czytasz na własną odpowiedzialność!
**Laura 1 godzina po od locie Vanessy**
No to może ja się przejdę, pospaceruję, odetchnę! Wyszłam z domu kierując się do pobliskiego monopolowego. Kupiłam fantę i poszłam do kasy.
- Bierze pani udział w loterii?- spytała uprzejmie młoda kasjerka.
- W jakiej loterii?
- Kumulacja na 2mln. Losowanie za 5 minut.
- Dobrze biorę udział. - kupiłam ten taki świstek (to coś do losowania potrzebne ~ od aut.) wypełniłam i włożyłam do kartono-pudełka. Stanęłam przy drzwiach popijając fantę.
- Laura Marano! - wykrzyknęła sprzedawczyni, a wszyscy zebrani zaczęli bić brawo i krzyczeli
- Tyle wygrać! Woow! Brawo!
Odebrałam nagrodę i postanowiłam udać się na zakupy.
**Narrator u Rossa**
Ross spał na polanie. Nie wiedział, że nie ma go już w LA jest w NY. Był zrójnowany psychicznie, tęsknił za rodzeństwem, rodzicami ale po tym gdy go pobili za to, że zrobił dziewczynie starszej od niego o 10 lat dziecko i to nie z własnej woli.
-Mamo, tato! Ratunku! Pomocy!
Te słowa obijały mu się o uszy cały czas podczas snu, to nie był sen nawet nie koszmar to brak miłości, uczucia od drugiej osoby. Tęsknił za nimi i to jak tęsknił. Nikt nie był by w stanie określić jak bardzo tęsknł.
**Vanessa**
-Dasz się zaprosić na obiad? - zapytał Riker.
-Sugerujesz coś?
-Nie! Tak tylko się pytam bo moja rodzina.. - tu się zatrzymał i ciężko westchnął - ehh może nie cała rodzina ale 6/7 na pewno.
- Riker ja muszę ci coś powiedzieć...-nie wytrzymałam. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić - Ross był bezdomnym którego ja i moja siostra przygarnęłyśmy, potem Ross naćpany zrobił krzywdę chyba rozumiesz w jakim stopniu -dodałam do wypowiedzi - Laurze mojej siostrze i poszedł do więzienia i nie wiem co się teraz z nim dzieje. - powiedziałam łapiąc z powrotem oddech. Mina mu strasznie zrzedła a jego oczy się zaszkliły, zączął płakać.
- Chcesz m-mi powiedzieć, że mój najukochańszy braciszek jest narkomanem i gwałcicielem?! - wykrzyczał szlochając. - Nie chce mi się w to wierzyć! - odszedł cały czas szlochając.
**Ross**
Jak mi strasznie brakowało rodziny, miłości, uczucia tak nikt nie był wstanie tego określić.
Szedłem ulicą, kierując się w stronę mostu. Chciałem popełnić samobójstwo. Ale zatrzymała mnie pewna ulotka. Pisało na niej:
"Rydel Lynch przyjeżdża w ten weekend do NY! Koszt biletu na koncert wspaniałej piosenkarki to 500$. 10.5.2015r."
Łzy napłynęły do moich oczu, cieszyłem się, ale także smuciłem.
Cieszyłem się bo przyjeżdża do NY i będę mógł ją spotkać, a smuciłem, bo nie stać mnie nawet na bochenek chleba, a co dopiero na ten bilet.
Postanowiłem, że zasobie sobie na niego!
**Vanessa**
- Riker otwórz proszę! Na pewno go zobaczysz! W końcu Rydel ma koncert w NY on gdzieś tam przebywa. - powiedziałam do Rikera przez drzwi, podszedł do nich i otworzył je po czym podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Dziękuję Ci za to, że ratujesz mnie przed popadnięciem w depresję. - powiedział i dał mi całuska w policzek po czym odszedł.
- Wow, ja to mam dar! - powiedziałam pod nosem.
**Laura**
Z pełnymi siatkami zakupów wracałam do domu. Położyłam wszystko w moim pokoju po czym zeszłam na dół do salonu. Włączyłam telewizor i postanowiłam po oglądać mecze. Świetnie się przy tym bawiłam, ale przerwali by nadać "ważny komunikat":
" Mamy dla państwa zdumiewającą wiadomość w polskim szpitalu w Łodzi udało się wyleczyć raka" nudy! Krzyknęłam. Ale ze mnie się chłop zrobił. (XD~aut).
**Ross**
Ehh tylko gdzie mogę zarobić? To pytanie męczyło mnie cały czas. Laura na pewno mi nie pomorze. Wiem! Zarobie w...







Klubie dla geji. :/.
**W nocy Ross**
Wszedłem do tego klubu, podszedłem do baru i zapytałem się gdzie mogę zarobić. Babka przy ladzie pokazała mi rurę. Ehh, no cóż, dla mojej rodziny.
Zrobiłem tam wielką furorę. Zszedłem ze sceny i odebrałem pieniądze i je przeliczyłem.
Szczena mi opadła. Aż 50.000$    $_$
Po chwili zaszli mnie od tyłu jacyś ludzie i…
-----------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co się stanie Rossowi? Nexta niewiem kiedy dodam ale kiedyś na pewno :)
Miałem ferie ale czasu niezbyt, więc dlatego nie było rozdziału ;(
I znowu szkoła, szkoła i tylko szkoła ehh ŻYCIE! O Nesta postaram się w przyszłym tygodniu :)
Pozdrawiam;)
Komentujesz=Motywujesz :D

wtorek, 17 lutego 2015

Drugi blog

Serdecznie wszystkich zapraszał na drugiego bloga! Składa się z Austina Moona (Rossa Lyncha), Laury Lynch (Laury Marano), Całej rodzinki Lynch pod takim samym nazwiskiem i imieniem (Mark, Stormie, Rydel, Rocky, Ryland, Riker + trzecia dziewiczyna w rodzinie Laura Lynch (Marano)). By dowiedzieć się więcej o tym opowiadaniu KLIKNIJ lub wybierz z prawego paska zakładkę Mój Drugi Blog.




KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK

piątek, 13 lutego 2015

Notka 1!

Hi!
Po pierwsze:
Czy mam zmienić motyw bloga czy taki wam odpowiada?
Czy wszystkie napisy są widoczne czy też nie?
Po drugie:
Rekord! Takiej aktywności nie było !!od 5 lutego do 13 pojawiło się łacznie 6 postów! Woow!
Po trzecie:
Jaki zrobić szpecjal na 500 wyświetleń?
a) One shota
b) dwa rozdziały na dzień przez 3 dni
c) Coś innego (wybierając tę opcję podaj kategorię!).

Rozdział 4. He is creazy!

*Narrator dom Van i Lau**
- Ja dostałam główną rolę w filmie! - krzyczała uradowana Vanessa - ale się trochę tym obawiam.
- Czemu?! Przecież dostałaś to oczym zawsze marzyłaś!
- No tak ale drugą główną rolę ma... A  zresztą sama zobacz. - podała mi jakiś świstek (maturę XD ~ od aut.) 
- Scenografia:
John Beams..
- nie to! To!
- Aha! Rolę główną otrzymali:
Vanessa Marano
i
Riker Lynch?!
- Ale nadal nie rozumiem!
- No jak Riker poruszy temat Rossa to co ja mam mu powiedzieć?! - krzyczała zdenerwowana - Riker twój brat to gwałcicieł, narkoman, bezdomny a właściwie to ma już dom taki duży, pilnie strzeżony hotel z 366 pokojami i kratami w oknach! (Więzienie dla nie ogarniętych ziemniorów ~ od aut.)
- Ehh. To może nic nie odpowiadaj!
- Laura! Świetny pomysł! - krzyknęła uradowana i pobiegła na piętro do swojego pokoju
**Narrator u Rossa**
- Chalalala! Bryyym trattata kum kum Muhu! - wrzeszczał wariat z celi na przeciwko celi Rossa.
Łza spłynęła mu po poliku. Nie wiedział za co siedzi w więzieniu nawet na rozprawie sądowej nie słuchał, płakał; zrujnował sobie życie. 2,5 lat więzienia a on ma tylko 17/18 lat.
- Lynch! - wołał strażnik wchodząc do celi - dziś masz sobie solidnie pogadać z psychologiem i kuratorem! Zrozumiano?! 
- Tak, tak.
- 17 lat i już za kratami - powiedział strażnik wychodząc z celi.
**2 godziny później po rozmowie z psychologiem i kuratorem, Ross**
Nie mogę w to uwierzyć! J-jak to do psychiatryka?! Nie! To mi się śni ja umieram już się budzę czuję to! Zemdlałem.
Ocknąłem się. Od razu oślepiło mnie białe światło.
- G-gdzie ja jestem? 
- Spokojnie. Jesteś w zakładzie psychiatrycznym tu ci będzie lepiej.
- Czyli to jednak nie sen?! - szybko się podniosłem ale tego pożałowałem w plecach poczułem mocne uderzenie, a w głowie mi zatrzeszczało.
Mijały tygodnie, codziennie rozmawiałem z psychologami, ale cały czas czułem się samotny każdej nocy wylewałem 500 litrów łez. W końcu nadszedł ten dzień... Moje urodziny. Nikt nawet lekarze, psycholodzy i kuratorzy nie znali mojej daty urodzenia obudziłem się i w głowie nuciłem sobie "Happy BDay" .
- Ross dziś twój szczęśliwy dzień ja i inni lekarze uważamy, że już jesteś zdrowy więc dziś możesz zacząć pakować swe rzeczy i wracać do domu! - powiedział psycholog z uśmiechem na twarzy (∆). 
Po spakowaniu ruszyłem w dal. Szedłem,szedłem aż doszedłem do polany usiadłem na niej i zacząłem płakać. Uświadomiłem sobie że niemam domu. Czar prysł, ja zasnąłem.
**U Vanessy**
- Ach... Dziś mam lot do Vegas kręcimy ten film yay! Ciekawa jestem co z Rossem.
- Też jestem ciekawa - powiedziała Laura
- Ja już zacznę się pakować! - powiedziałam po czym weszłam domswojego pokoju spakowałam wszystkie ubrania jakie miałam. Spojrzałam za okno i postanowiłam pospacerować.
**Na lotnisku**
- Van ja, nie, nie porażce sobie bez ciebie! - krzyczała zapłakana Laura.
- Ćśśś. Spokojnie będzie dobrze. - pocieszałam ją
- Serio tak sądzisz? -zapytała Laura
- Tak a teraz weź się w garść kobieto! Bo zaraz mam lot do Vegas! 
- Tak jest generale!
- Prosimy wszystkich do udania się w stronę samolotu. - odezwał się magiczny głos z głośnika.
- Ehh. No to papa siostra - uściskałyśmy się i poszłam  w stronę samolotu.

--------------------------------------------
Hi!
Jak rozdział? Nawet niewiecie jak się moja mordka cieszy gdy widzę, że są aż dwa komentarze! Wow! Moja wena wraca więc zabieram się za pisanie rozdziału piątego!
Komentujesz=Motywujesz!

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 3 Bad Boy.

                                                                **Laura**
-Won z mojego domu! - krzyczała Van wyrzucając Rossa za drzwi - I nie wracaj!
(Flash back)
-Dziękuję
- Nie masz za co .. - odpowiedziałam i wyrwałam rękę z uścisku chłopaka zamykając za sobą drzwi
**W nocy**
Usłyszałam przeraźliwy krzyk, wstałam z łóżka i zaczełam dalej nasłuchiwać - znowu krzyk - co do jasnej?! Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać w pokoju Van cicho,  Rossa - kurde zamkięte zapukałam nic. Zaczęłam się denerwować. O co tu chodzi. Coś poczułam na ramieniu i... Ciemność. Ocknęłam się w swoim pokoju, spojrzałam na zegarek 21:00 no, no. A krzyk znowu usłyszałam weszłam do pokoju Rossa też nie spał.
- Hej. - zagadałam
- No hej.
- Co porabiasz?
- Nic ale wpadłem na pewien pomysł! - pryciągnął mnie do siebie zobaczyłam, że ma mocno powiększone źrenice.
- Co brałeś?!
- N-nic - powiedział jąkając się - zamierzam cię zerżnąć!
(Koniec flash backu)
                                                             **Vanessa**
- Biedactwo co on ci zrobił?- pytałam z troską w głosie
- Nic c po za tym no wiesz - odpowiedziała, a po jej poliku spłynęła łza - on był naćpany.
- Drań jeszcze mnie popamięta - wytykałam mu.
           **Ross**
O co jej chodzi, przecież ja... ale... o cho***a nic nie pamiętam.  Co się stało?! Aha no tak... ehh naćpałem (ale przynajmniej kolorowo było ;) od aut.) się no, teraz tylko pytanie co ja wtedy robiłem? Mam nadzieję, że ja nic nikomu nie zrobiłem.
- Ehh cjo to z tjom młodzieżo - zagadał jakiś dziadek - wstjawaj kuerde!
Podniosłem się i pokazałem mu środkowy palec (fuck you dla nie ogarniętych ziemniorów).
**8 godzin później**
- Cio tjy tu j-jobisz Rossy?! - zagadał do mnie pijany Johnatan
- No napić się przyzadłem, ale hajsu niemam. - ukryłem twarz pod grzywą. Chwilę potem usłyszałem huk. Do baru wpadli policjanci, biegali po klubie i szukali kogoś jeden podszedł do mnie i zapytał mi się jak się nazywam. Odpowiedziałem mu. Z ilustrował mnie i wyciągnął kajdanki. Uciekałem. Chciałem wybiec z klubu, lecz coś mnie uderzyło w głowę. traciłem przytomność.
*** () *** () ***
Ocknąłem się, rażące lampy oślepiały mnie.
- yhh c-co się... - ciemność
Ocknąłem się (Poraz drugi). Tym razem było ciemno w tym pomieszczeniu. Po chwili w drzwiach ujżałem lekarza i policjanta. Podszedł do mnie (ten policjant).
- Jak się czujesz?
- źle! - wyrzuciłem mu.
- Posłuchaj, miałeś wstrząs mózgu i jesteś oskarżony o gwałt.
- G-gwałt?! - chciałem się podnieść ale on (ten policjant) mnie powstrzymał
- Leż! Gdy wyjdziesz ze szpitala zostaniesz pod stałą obserwacją policji. Rozumiemy się?!
-Tak, jasne - no i odszedł
**3 godziny wcześniej Vanessa i Laura**
- Jeszcze raz, co on pani zrobił i skąd się znacie? - zapytał opoddenerwowany policjant.
- Zgwałcił mnie i to było tak:
Ja i moja siostra przeprowadziłyśmy się do NY i przez przypadek poznałyśmy go. Mojej siostrze zrobiło się go żal, że niema domu i na dodatek pokłucił się ze swoimi rodzicami, bo mu coś zrobili...
***1 tydzień później w sądzie***
-Winny! - powiedział sędzia po chwili ja i Van udałyśmy się do wyjścia z sali sądowej, a Rossa policjanci gdzieś zabrali.
Gdy szłyśmy do auta przypomniało mi się o czymś
- O matko!
- Co?!
- Zapiomniałam im powiedzieć o ty, że Ross coś ćpał!
- NIEWAŻNE! Najważniejsze, że zostanie ukarany!
*2 tyg. później*
- Iiii! Laura nigdy nie uwierzysz! - krzyczała Van wbiegając do domu.
- Ja...

Tam tadam!
Oto rozdział 3. Trochę, krótki, ale jest? Jest! Na życzenie Suzi Lynch mniej trzy kropków! YAY x1
Następny rozdział w sobotę! yay! x2
Pozdrawiam!
Komentujesz=Motywujesz!